Dobra pani domu musiała umieć starannie rozplanować czas zarówno swój, jak i podległych sobie osób. Wielka liczba różnych prac, jakie należało wykonać, wymagała ścisłej kontroli, w przeciwnym wypadku groziło, że gospodarstwo pogrąży się w chaosie.

Należało też zaplanować rozkład tygodnia (uwzględniając np. targ), rozkład miesiąca (z uwzględnieniem nieuniknionego, kilkudniowego prania).

W skali roku trzeba było dostosować plany do ogrodnictwa i roli – brak możliwości długoterminowego przechowywania wielu owoców i warzyw wymuszał szybkie ich przetwarzanie.

W tym wszystkim należało także uwzględnić życie towarzyskie i religijne wraz z niezbędnymi przygotowaniami.

Dlatego dobra gospodyni musiała odznaczać się bardzo dobrą umiejętnością planowania i organizacji – tym większą, im większym gospodarstwem przychodziło jej zarządzać.

 

Prosisz mnie o wskazanie ci drogi kierującej zajęciami dnia. Radzę ci najprzód przyznawać, każdemu przedmiotowi ważność jaka mu się należy; od rana przywdziejesz ubranie czyste i staranne, unikając wszelkiego zaniedbania, wszelkich coiffures zniewalających do używania różnych przyborów, których widok byłby nieprzyjemnym dla twego męża. Po śniadaniu zrachujesz wydatki poprzedniego dnia, nie zaniedbując nigdy tej powinności. Jeżeli służba twoja będzie załatwiała sprawunki domowe, przyzwyczaisz ich także do codziennego zdawania rachunku; zaniedbując tę ostrożność, możesz być oszukaną albo niesprawiedliwą; bardzo wiele szczegółów uchodzi baczności i pamięci, a wówczas nie podobna zdać sobie sprawy z poczynionych wydatków. Jakiekolwiek będzie twoje położenie majątkowe, bardzo jest dobrze umieć uszyć ubranie sobie, a przynajmniej dzieciom; jest to przyjemne zajęcie, mogące użytecznie zapełnić kilka rannych godzin. Fortepian, rysunki, kilka książek dobrze wybranych, zatrzymają cię i nauczą kochać dom; robota krzyżowa, haft, wszystkie drobne fantazyjne robótki powinny być uważane za wypoczynek.

List do młodej osoby, w: „Bazar”, 1865

 

Wiemy z doświadczenia własnego jak trudną jest rzeczą wypełnić codziennie podobny układ godzin, gdyż gospodarstwo kobiece ma swoje dni w tygodniu, a bardziej jeszcze w miesiącu, odróżniające je zatrudnieniem od innych zwyczajnych, tak np. dzień piątkowy jako targowy w Warszawie, sobotni jako poświęcony porządkom całego tygodnia; w miesiącu zaś zdarza się zawsze tydzień przeznaczony na pranie, tę rzeczywistą a nieuniknioną plagę ładu domowego.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Streszczona teorya gospodarstwa domowego w odczycie mianym w Zakładzie nauk, sztuk i rękodzieł dla kobiet, w: Kolęda dla Gospodyń, 1876

 

Zaopatrzyć się w bieliznę, suknie wiosenne itp. należałoby w miesiącach lutym, marcu, kwietniu, gdyż w tej porze w gospodarstwie dobrze urządzonym zaopatrzona jest piwnica i spiżarnia a dom nie ma znaczniejszych wydatków. W miesiącach letnich gospodyni jest zbyt zajętą smażeniem konfitur, suszeniem owoców itp. ażeby mogła myśleć o bieliźnie i sukniach, o opał postara się ona w miesiącu sierpniu i wrześniu, o zakupnie jarzyn na zimę pomyśli w październiku i listopadzie – jednem słowem przeznaczy ona na wszystko stosowną porę.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Z doświadczenia więc i z zasady żadnego ustępstwa nie pozwolę młodej gosposi co do rannego wstawania — z wyjątkiem choroby. Wstawszy więc rano, tak należy rozłożyć czynności całego dnia w godzinach dogodnie zastosowanych dla siebie i domowników, aby następnie punktualne ich wykonanie szło z całą łatwością. Niewątpliwą jest rzeczą, iż układ godzin pracy w gospodarstwie kobiecem musi ulegać częstej zmianie z powodu różnorodnych czynności gospodarczych, idzie mi tylko o to, aby gospodyni nie marnując chwil drogiego czasu, tak umiała tym czasem rozrządzić, iżby żadna chwila nie była zmarnowaną, a każda i każdego składającego dom z korzyścią zużytkowaną została. Wieczorem gospodyni ułożywszy sobie porządek dnia następnego, powinna wydać służbie stosowne rozkazy, zyskuje się bowiem na tem wiele czasu, gdy każdy wić pierwej co ma robić, a mianowicie co do niego należy —wtedy daleko więcej można wymagać od służących — i nikomu praca ciężką zdawać się nie będzie. W domu, gdzie panuje bezład — gdzie rozkazy przychodzą późno w chwili wykonania — tam nawet przy licznej służbie, która wtedy zwykle składa pracę jedno na drugie, nikt dobrze obsłużony nie będzie i porządek nawet utrzymany być nie może.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet, Warszawa 1885

 

Przy najumiejętniejszym rozkładzie czasu pani domu nieraz gubi się w tysiącznych drobiazgach, których każdy najmniejszy szczegół jej oka wymaga. Ten zakres drobnostek obcym jest mężczyźnie, którego działalność, chociażby najciaśniejsza, bardzo często jest urozmaicona, ducha ożywiająca, a nadto wprowadza go w rozleglejsze ze światem i ludźmi stosunki. Kobieta oddana obowiązkom ma ich tyle od rana do nocy, że z porządku rzeczy stosunki zewnątrz domu są częstokroć dla niej, jeżeli nie niemożebne, to bardzo utrudnione.

A.G., Kronika Rodzinna, Co robić (Z odpowiedzi na kwestyonaryusz Kroniki), 1886

 

Jedną z palących kwestyi w społeczeństwie naszem, jest uregulowanie życia domowego kobiety tak, aby każda chwila mogła być pożytecznie użyta i przyniosła nam zadowolenie moralne. Drobiazgowość naszych domowych zatrudnień wymaga jak największej systematyczności i nałogu do spełniania bez udziału myśli pewnych funkcyi hygienicznych, które są podstawą naszego zdrowia i fundamentem wszystkich naszych czynności. Nałóg rannego wstawania, częstego mycia się, okurzania sprzętów i rzeczy należących do naszego ubioru i t. p. przyzwyczajenia nabyte w dziecinnym wieku, później machinalnie przez nas spełniane, ileż błogich skutków są przyczyną.
Matka obywatelka, wdrażając dzieci do porządku i systematycznego życia, może nawet nie wie, jak wielką sprawia missyę i ile do ogólnego szczęścia się przyczynia. Matka ta, jeżeli posiada wyższe wykształcenie, jeżeli nauka, rozszerzywszy widnokrąg jej myśli, rozjaśniła drogę jej codziennych obowiązków i wykształciła serce, jakże sama szczęśliwą będzie ze swego otoczenia, w którem prawa natury ściśle się przestrzegają, i praca wytwórcza odbywa się cicho pod wpływem ciepła i światła, tych dwóch czynników fizycznego i moralnego świata i ileż matka taka społeczeństwu szczęśliwych, bo mniej więcej zadowolonych jednostek przysporzy. Dzieci jej będąc racyonalnie żywione i wychowane, potrafią trzeźwo na życie się zapatrywać, ukochać piękno i walczyć w obronie wiary i prawdy. Oby wszystkie matki i wychowawczynie przyjęły do serca tę moją uwagę.

Korespondencya Tygodnika. Dla zamożniejszych rodzin, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1890

 

Osoba wiejskiem gospodarstwem dyrygująca nie może wstawać później, jak o szóstej. Do siódmej powinna być ukończoną jej poranna toaleta, odmówionym pacierz, poczem następuje zachód około przygotowania śniadania. Po śniadaniu potrzeba wydać wszystko, co potrzeba na cały dzień dla kucharza i kucharek, lub może dla samych tylko kucharek, w najzamożniejszych bowiem dzisiaj domach uważają sobie za zbytek trzymanie wyłączne kucharza, chociaż i tenże, rozumnie pokierowany, może być nawet w małem gospodarstwie bardzo użytecznym, zajmując się zarazem ogrodem, a czasem i polowaniem.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Powracając do rozkładu dnia, uważam za stosowne, iżby powydawawszy rozmaite artykuły na cały dzień, zlustrować gospodarstwo i zobaczyć, czy każdy sługa znajduje się przy właściwem sobie zajęciu. W mieście czas ten zejdzie na lustrowaniu porządku w pokojach, zakupnie prowiantów i pomaganiu kucharce. Następnie osobom muzykalnym zaleciłabym chociaż godzinkę codziennie ćwiczenia, gdyż nic łatwiejszego, jak wyjść z wprawy, a pocóż czas poświęcać talentom, jeżeli później mają pójść na marne? O pierwszej bywa zwykle obiad, poczem nie zawadzi godzinka spaceru dla osób w mieście mieszkających i tych, co nie potrzebują chodzić około gospodarstwa. O czwartej podają najczęściej podwieczorek, poczem w czasie zimowych wieczorów najstosowniejsza pora do wspólnego czytania i ręcznych robótek. Latem dopiero po podwieczorku zaledwie podobna z powodu upałów wychodzić na spacer. Po kolacyi i, jeżeli można, po wspólnym pacierzu każdy zapewne najchętniej udaje się do swego pokoju, ażeby tam jeszcze przeczytać, jeżeli jest, co do przeczytania, lub załatwić swoje korespondencye.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Gospodarstwo jest sztuką dobrego użycia czasu, rozumu i pieniędzy. Tu zaznaczam iż dla korzystania z użytkowania czasu, wymagam od gospodyni i pani domu koniecznie rannego wstawania — i tylko choroba może ja tłómaczyć z tego ważnego obowiązku. Rozkład podług którego mamy zużywać ten czas, rozum i pieniądze, obejmuje wszystkie możliwe części gospodarstwa kobiecego.

L.C., Życie kobiety w społeczeństwie jako gospodyni, w: „Bluszcz”, 1892

 

I tu za pierwszy warunek gospodarności kładę obowiązek rannego wstawania pani domu, w czem tylko w jednym wypadku robię ustępstwo – w razie choroby. Jestto jeden z warunków oszczędności pracy, bo za panią cały dom raniej wstaje i robota prędzej i lepiej idzie, a że oszczędność jest koniecznym warunkiem dobrobytu rodziny, więc ranne wstawanie pani domu kładę zawsze na pierwszym planie.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Kolęda dla Gospodyń, Pogawędki gospodarskie, 1893

 

Co do spoczynku służby i ja pilnuję, aby o 9 już wszystkie roboty ukończone były, jeśli o 6 zrana się zaczyna, to przy dobrym rozkładzie zajęć każdodniowe pensum wykończone być może. W ogóle w gospodarstwie domowem pewien system jest konieczny, każde zajęcie musi mieć swe godziny, i służbę od razu do regularnego spełniania zajęć przyzwyczaić trzeba. Nigdy nie gromadzić kilku nadzwyczajnych robót na jeden dzień, jak oto pieczenia chleba, bicia wieprzy, prania lub jakich nadzwyczajnych porządków.

Głosy czytelniczek, w: „Dobra Gospodyni”, 1902

 

Aby oprzeć się temu prądowi pośpiechu, gorączki, zamętu w jakim żyje większość osób, rozdzielmy sobie praktycznie od początku roku, od pierwszego miesiąca nasze obowiązki, zajęcia i przyjemności podług czasu jakim rozporządzamy. Kobiety w ogólności, przedewszystkiem zaś mieszkanki miast większych, skarżą się na brak czasu; na zmęczenie, na niemożność podołania wszystkiemu. Przyznajemy szczerze, iż po większej części niepraktyczność własna jest główną przyczyną. Mamy tu na myśli osoby średniej zamożności, nie mające licznej służby do wyręczenia się w zajęciach, lecz zmuszone same myśleć o rozporządzeniach gospodarskich, o potrzebach całego kółka domowego, sprawunkach, może o godzinach zajęć obowiązkowych, a także o obowiązkach towarzyskich i przyjemnościach. Aby podołać wszystkiemu, załatwić dobrze, nie gorączkować się, nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę, trzeba koniecznie umieć dobrze rozporządzać czasem. Mało jest osób szczególniej między kobietami, aby ułożyły sobie stały rozkład dnia i rządziły się podług niego. Ale jeszcze mniej osób zna wartość czasu, zdaje sobie sprawę z marnowania go bezużytecznie, albo z narażania drugich na stratę czasu. Inne panie znów wpadają w ostateczność wprost przeciwną, chciałyby wszystko załatwić w jednym dniu czy w jednej godzinie, z czego musi wyniknąć zmęczenie, albo niedokładność i niedbalstwo aby tego uniknąć, radzimy z dnia na dzień rozpatrzeć czynności swoje i pomyśleć jakby je rozłożyć – radzimy teraz na początku roku, na biurku czy na stoliku przy którym siadujemy codziennie, umieścić kalendarzyk i bloczek z kartkami do notatek. Kalendarz przypomni nam terminy ważniejsze, daty imienin w których składamy wizyty – gosposie młode i niewprawne przypomną sobie podług kalendarza kiedy zacząć jakieś porządki domowe, albo nie zaczynać bo święto przerywa; podług daty przygotujemy listy aby przyszły w porę.

Z początkiem roku, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1903

 

Każda rządząca domem niech sobie ułoży stały rozkład zajęć, niech wymaga aby i służba spełniała systematycznie swoje codzienne obowiązki, niech pani domu nie wpada w przesadną drobiazgowość, przy której tracą lub zaniedbane są rzeczy ważniejsze; niech znowu nie trzyma się niewolniczo planu ułożonego z góry, bo przecież nieraz zajdą okoliczności zmuszające do zmiany. Opanowana chęcią idealnego porządku i ładu, niechże i z otaczających ją domowników nie czyni ofiar nieszczęśliwych! Czyż tak trudno rządzić się rozsądkiem, zachować we wszystkiem równowagę? Nie wytwarzajmy, sobie fałszywego pojęcia obowiązków, podsuwanego częstokroć przez własne „ja", nie próbujmy znów przez egoizm, lenistwo, zaniedbanie wyłamywać się i zrzucać ciężaru wziętego dobrowolnie na własne barki. Zmawiając na delikatne, roztrojone nerwy nasze, nie uchylajmy się od czynów szlachetnych, od udziału w sprawach dobra ogólnego, ale opierając się na podstawach wiary i cnoty, wysnuwajmy, z głębi serca i umysłu tę złotą nitkę wytrwałości, którą starajmy się osnuć wszystkie chwile życia, całą działalność naszą.

Porządek dzienny i rozkład zajęć, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1903

 

Słowem, działalność gospodyni wymaga od kobiety całego jej czasu. Wieczór powinna poświęcać mężowi. Należy mu się odpoczynek w przyjacielskiej pogawędce po trudach i niepokojach dnia całego. Nadto, kobieta intelligentna powinna znaleźć godzinkę czasu na czytanie (broń Boże w nocy i w łóżku!) i na muzykę – bo któż się dziś muzyki nie uczy?

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Gospodyni ostatnia idzie na spoczynek, bo przedtem jeszcze ma bardzo dużo do załatwienia: – trzeba pozapisywać wydatki, sprawdzić rachunki, zarządzić robotę dla służby na dzień następny i zadysponować obiad.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Dobrze jest zadać sobie roboty dodatkowe na cały tydzień, n. p. w poniedziałek – małe pranie; we wtorek – reparacya bielizny; we środę – prasowanie; we czwartek – przyjęcie gości; w piątek – zakupy na targu; w sobotę – gruntowne porządki w domu; w sobotę również przygotowywa się niektóre potrawy na niedzielę, przez wzgląd na konieczność wypoczynku zarówno dla służby, jak i dla państwa. wypoczynek niedzielny hygiena zaleca wszystkim i każdemu.
Oprócz tych zajęć powszednich, dobra gospodyni musi znaleźć czas odpowiedni dla robót pojedynczych, jak: wielkie pranie, smażenie konfitur, pakowanie rzeczy sezonowych i t. p.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Jak widzimy, systematyczny podział czasu w pracy domowej jest rzeczą pierwszorzędnej wagi, zwłaszcza w domach mniej zamożnych, gdzie trzeba się zadowolnić jedną służącą i gdzie, tem samem, gospodyni musi spełniać masę czynności bez niczyjej pomocy. Ale zdaje nam się, że i przy licznej służbie należy mieć jasno wytknięty plan gospodarstwa, tak, ażeby wszystkie tryby tej maszyny funkcyonowały bez najmniejszej przerwy i w sposób ściśle prawidłowy.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Teraz następuje cały szereg drobiazgowych czynności, jak dozór przy sprzątaniu pokojów, wydanie wszystkim śniadania, wyznaczenie służbie odpowiedniej roboty, kontrolowanie ubierania się starszych dzieci i własnoręczne ubieranie młodszych, przejrzenie i naprawa bielizny, odwiedzenie spiżami, piwnicy i t. p. Wszystko to powinno być skończone przed południem. Teraz dopiero pani domu zdejmuje rękawiczki z obciętymi palcami, odwiązuje fartuszek i czepeczek lub chustkę z głowy i ubiera się sama do wyjścia na miasto. Spacer przedobiedni, załatwienie sprawunków, jakaś wizyta – wszystko razem powinno jej zabrać co najwyżej do dwóch godzin czasu. Po powrocie do domu, zajrzeć trzeba do kuchni, a upewniwszy się, że obiad będzie na czas, zająć się jakąś robótką. Jeżeli dzieci chodzą do szkół, to trzeba pilnować godzin, w których posyła się po nie dla przyprowadzenia do domu, tu zaś śledzić, ażeby się przygotowywały do lekcyi.
Słowem, czynności gospodarskie wymagają od kobiety całego jej czasu. Wieczór powinna poświęcać mężowi. Należy mu się odpoczynek w przyjacielskiej pogawędce po trudach i niepokojach dnia całego. Nadto, kobieta inteligentna powinna znaleźć godzinkę czasu na czytanie (broń Boże w łóżku i w nocy!) i na muzykę – bo któż się dziś muzyki nie uczy! Gospodyni ostatnia idzie na spoczynek, bo przedtem jeszcze ma bardzo dużo do załatwienia: – trzeba pozapisywać wydatki, sprawdzić rachunki, zarządzić robotę dla służby na dzień następny i zadysponować obiad.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905

 

Helena z Jaczynowskich Roth szczegółowo opisała zarówno rozkład dnia swojej matki – żony wziętego adwokata w Grodnie, jak i własny, w zamożnym wiejskim dworze.

Mama jeszcze przed śniadaniem, nie, raczej po ubraniu się i śniadaniu, dzwoniła na kucharkę i szła wydawać ze spiżarni. Posiłki były już obmyślone z wieczora, żeby raniutko kucharka mogła zrobić potrzebne zakupy. Potem mama robiła z kucharką rachunki, wydawała rozporządzenia reszcie służby i kontrolowała, co i jak było wykonane.

Helena z Jaczynowskich Roth, Czasy Miejsca Ludzie. Wspomnienia z Kresów Wschodnich, Wydawnictwo Literackie, 2011

 

Służba wstawała o 5.30 i o szóstej zaczynało się sprzątanie, palenie w piecach, wietrzenie. Lokaj do godziny ósmej musiał mieć sprzątnięty przedpokój, stołowy, kredens, kancelarię oraz gabinet i rozpalone tam zimą piece. O ósmej mył się w swojej umywalce, czesał, zmieniał robocze ubranie i miękkie pantofle, odkładał granatowy fartuch. A w garniturze, obuwiu, nakrywał do rannego śniadania (kawa biała, herbata, więc i samowar musiał być nastawiony w kuchni) i podawał kolejno do jakiejś godziny 9.30. Potem musiał pilnować drzwi wejściowych, bo dzwonki były' częste. Do zmywania naczynia wkładał biały fartuch. Potem znowu w ciemnym fartuchu oprawiał lampy, a było ich dużo. Zajmowało to pewnie jedną do dwóch godzin. Nadchodziło drugie śniadanie, które przeważnie tylko ja z nauczycielką jadłam. Często mama wysyłała lokaja coś załatwić, w mieście czy na poczcie. Trochę odpoczynku (pół godziny do godziny przed obiadem) i musiał ubrać się do obiadu, nakryć starannie, podać, naczynie z pokojową zmyć. Przecież i sam musiał zjeść śniadanie pierwsze, coś na drugie, obiad, kolację. 1 czas miał całkowicie zajęty. Po obiedzie, od piątej, już prawie nigdy nic innego nie robił, tylko pilnował dzwonków obydwu wejść, podawał płaszcze, herbatę do gabinetu i nam kolację. A przecież do tego dochodziła i opieka nad garderobą ojca, obuwie, kalosze, froterka (szczotki nożne). Czyli że roboty było dużo, choć by się mogło zdawać, że jej tyle nie mogło być.

Helena z Jaczynowskich Roth, Czasy Miejsca Ludzie. Wspomnienia z Kresów Wschodnich, Wydawnictwo Literackie, 2011

 

Życie domowe prowadziliśmy bardzo uregulowane. Od szóstej rano rozpoczynał się ruch służby, w pokojach krzątały się dwie pokojowe. Do śniadania musiały być sprzątnięte wszystkie pokoje, poza sypialnymi, a w zimie i piece po-rozpalane. A więc stołowy, dwa saloniki i salon, garderoba, kuchenka przy łazience, gabinet, kancelaria, przedpokój, kredens. O 7.30 jedna pokojowa szła ze mną do spiżarni po zaopatrzenie do śniadania, pieczywo, masło, wędlinę, ser, miód lub dżem. Kto chciał, mógł zjeść i talerz krupniku, który co dzień gotował się na drugi stół, oprócz kawy białej i herbaty. Pokojowa nakrywała do stołu i od 8 do 9 pilnowała śniadania, już przebrana w dzienną sukienkę i biały fartuszek. Po swoim śniadaniu zmywała naczynia i oprawiała lampy. Do 12 musiało to być zrobione, jak i nafta do latarń wydana. Później nikt nafty nie dostał. Ja kończyłam wydawanie ze spiżarni do kuchni itd. do 8.30 i przychodziłam na śniadanie. Tatuś też przeważnie w tym czasie przychodził — albo z gabinetu, albo już z podwórza. Rządca również. Dzieci, nauczycielka — o 8 godzinie. Przez ten czas druga pokojowa sprzątała pokój potrzebny do lekcji, szła na swoje śniadanie i wykończała sprzątanie pokoi sypialnych, gościnnych, a w zimie pilnowała swoich pieców. Rano ta właśnie druga pokojowa czyściła ubranie i obuwie oraz dostarczała ciepłej wody z kuchni do łazienki.
Od 12 do 12.30 był koniec tych prac i trzeba było ubrać się dziewczętom, uczesać, nakryć do stołu, bo punkt o godzinie pierwszej — obiad. Podawały zawsze we dwie, żeby obie nabierały należytej wprawy. Jedna podawała dania, druga dodatki, właściwie tak musiały uważać, żeby niczego nie brakowało na stole i wszystko było pod ręką. Razem zmywały naczynia w kredensie i przecierały barchanem podłogę w stołowym. Przeważnie o 2.30 był koniec i wtedy godzina spokoju, żeby mogły sobie coś przeprać czy zreperować. Raz na tydzień wypadało omiatanie pajęczyn, które się latem szybko gromadziły, a dwa razy tygodniowo kolejne mycie okien. Dnie wolne od tych zajęć zawsze jedna z dziewcząt poświęcała na drobne przepierki. Do prania co parę tygodni przychodziła praczka Andzia i z pomocą dziewczyny z czeladnej kuchni prała. Pokojowe też na zmianę pomagały w praniu i prasowaniu, dzięki czemu szybko uczyły się robót domowych. Oprócz tych dwóch dziewcząt lub chłopca i dziewczyny była zawsze jakaś niańka, a potem pokojowa mamy. Latem dobierałam dziewczynę do obsługi oficyn, gości czy osób związanych z różnymi inwestycjami. Do spiżarni wracałam również o 4-4.30, aby wydać co trzeba i zadysponować kolację.
W kuchni była kucharka-gospodyni z pomocnicą lub kucharz i pomocnica, a jak większy ruch bywał, to i dwie. Wtedy jedna z nich miała pod opieką drób, zawsze 40-50 kur, tyleż indyków, kaczek. Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze cotygodniowe pieczenie chleba razowego i pytlowego oraz ze dwa razy tygodniowo bulek, rogalików do podwieczorku, który podawany był o piątej i czego pilnowała pokojowa, na którą w danym tygodniu dyżur wypadał. Do podwieczorku przybywały jagody, miód, ogórki, przysmaki letnie. Kolacja o ósmej dla dzieci zawsze, dla nas często o dziewiątej, bo latem później się z obejścia wracało.

Helena z Jaczynowskich Roth, Czasy Miejsca Ludzie. Wspomnienia z Kresów Wschodnich, Wydawnictwo Literackie, 2011

 

Na podobny temat: Kalendarz prac gospodarskich