Gospodyni zgodna z nowymi ideałami drugiej połowy XIX wieku, niezależnie od zamożności swojego domu, sprawowała nad całym gospodarstwem osobistą kontrolę. Tylko kobieta najzamożniejsza lub poważnie chora mogła przekazać zarząd nad gospodarstwem w ręce wynajętej gospodyni lub – co lepiej córki lub innej krewnej. Jednak nawet w takiej sytuacji powinna ściśle współpracować ze swoją zastępczynią i przynajmniej z daleko mieć nad wszystkim nadzór. Oczywiście taka była teoria, w praktyce nie zawsze tak to wyglądało.

Osobisty nadzór pani nad gospodarstwem miał gwarantować oszczędność i efektywność. Oszczędność dlatego, że pozwalał zapobiegać marnotrawstwu i kradzieży (do zarządu nad domem należało staranne wydawanie wszystkich potrzebnych surowców w odpowiednich ilościach). Efektywność było potrzebna, gdyż w miarę ogólnie pogarszającej się sytuacji gospodarczej oraz zmian takich, jak rozwój przemysłu, dającego alternatywne zatrudnienie, służby do dyspozycji było mniej i odpowiednie wykonanie wszystkich zadań wymagało staranniejszej organizacji.

Poza tym generalnie zakładano ze strony służby w najlepszym razie brak wykształcenia i lenistwo, w najgorszym wprost złą wolę. Dlatego dobra gospodyni, mimo starannego dobierania służących, miała nad nimi nieustanny nadzór.

 

Dlatego wśród tylu uwag, rozbiorów, wskazówek dla prac nowootwierających się kobiecie, chcę powiedzieć słówko o tej danej, najmilszej nam, najsłodszej, bo do usposobienia i powinności kobiety najwdzięczniej przypadającej pracy, która tradycyjnie powierzaną jej zostawała w każdem cywilizującem się już społeczeństwie ludzkiem, a którą matrona rzymska szlachetnem prawem swojem łowiąc, niewolnicy, istocie poniżonej, naruszyć nie pozwalała – o pracy z zarządu domu, z przewodniczenia rodzinie wypływającej – o gospodarstwie.

Maria Ilnicka, Gospodarność, w: „Bluszcz”, 1866

 

Nawet kobieta bogata nie powinna uchylać się od zarządzania domem, służącymi, od wglądania w każdy kącik „swojego królestwa”, gdyż tylko tym sposobem utrzymuje się owa karność i ład domowy, bez którego wszystko się rozpada i w rozstrój przechodzi.

Zofia Kowerska, O wychowaniu macierzyńskiem, Warszawa 1881

 

Gospodyni nie wypuści nigdy z rąk zarządu domu, a jeżeliby zmuszoną była wydalić się na czas dłuższy, powierzy gospodarstwo swoje zaufanej osobie (jeżeli nie ma krewnej lub córki) i zarządzi w ten sposób, by w czasie jej nieobecności nie ucierpiał naturalny bieg zajęć domowych. Oddając klucze od spiżarni, piwnicy i zostawiając pieniądze na bieżące potrzeby, ma dokładnie oznaczyć ile czego wyjść może na czas jej nieobecności, a to w celu zapobieżenia nadużyciom

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Klucze od spiżarni powinny się wyłącznie znajdować w ręku gospodyni, lub starszej córki, a gdy się nie zajmuje (w skutek niemocy np.) sama gospodarstwem, powierzyć je powinna zaufanej osobie.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Wydawaniem bielizny, ubraniem mniejszych dzieci i zaopatrzeniem ich potrzeb na dzień cały zajmuje się sama pani; nikt bowiem nie dopełni tego obowiązku z taką troskliwością jak matka; przejrzy ona każdą sztukę, którą dzieci mają wziąć nazajutrz i gdzie tylko co brakuje, czy tasiemki, czy guzika, czy jest do naprawy dziura itp. Pokaże służącej, lub też w wolnej chwili zajmie się sama naprawą.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Jeżeli pierze się w domu wyda mydło i krochmal podług wagi; nafta, świece, a nawet i opał powinny być także pod jej nadzorem.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Gdy pani domu nie zajmuje się sama kuchnią, zawoła kucharkę i zadysponuje obiad; jeżeli zapasy żywności znajdują się w domu, wyda jej wszystko podług miary i wagi i to nie tylko na obiad; ale i na kolacyę, jeżeli ta ma się gotować. Tym sposobem oszczędzi sobie wiele czasu, gdyż nikt nie będzie się upominał natrętnie, że brakuje jeszcze tego lub owego, nikt jej nie przerwie rozpoczętej pracy i nie będzie niewolnicą sług swoich, lecz musi zarządzić przytomnie i roztropnie.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Zajrzy także i do kuchni, by się przekonać, czy kucharka gotuje czysto, czy stosownie zaprawia potrawy itp.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Służące opuszczają się łatwo gdy nie czują nad sobą oka pani, ta zaś gdy spostrzeże jakąś niedokładność wytknie ją i każe uzupełnić.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Robieniem kawy i herbaty zajmie się gospodyni sama, nie masz bowiem większego niedbalstwa jak czynność tę powierzać służącym; czy znają oni miarę w czemkolwiek, czy zachowują w tym względzie potrzebną czystość? Zwykle w takich razach pływają oczka tłustości na herbacie, lub woda jej trąci niemiłą wonią; dzieciom dodają zanadto cukru, wlewają nawet araku, gdy się dziecię naprze, nie zapominając o sobie itp. Jeżeli jest rodzina mniejszą a ma zwyczaj pić kawę na podwieczorek, natenczas zrobi ją gospodyni także rano, przez co oszczędzi sobie wiele czasu.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Wywabianie plam na sukniach należy do pani domu, gdyż spuszczanie się w tym względzie na służącą może przynieść więcej szkody niżeli pożytku.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Oględna pani domu nie spuści się w tak ważnej rzeczy na obojętność i niedoświadczenie sług, ale postara się by drzewo i węgiel były pod kontrolą a jeżeli sama nie jest w stanie tego dopilnować, to wyszle córkę, lub zaufaną osobę, gdy się paliwo z komórki znosi do pokoju lub kuchni.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Wybiegniesz raz, drugi i trzeci, szukać będziesz umyślnie sposobności do wizyt, schadzek, pogadanek, zasmakujesz w tem lenistwie, i już cię potem nic w domu nie utrzyma.
Gospodarstwo tymczasem zostawione na łasce sług, w najwyższym jest rozstroju i nieporządku. A ileż materjalnych stąd strat!

Ks. F. EL. Łukaszewicz, Złota książka polskiej dziewicy, Kraków 1895

 

Maria Szeliga opisuje perypetie młodej kobiety, która wcześnie wyszła za mąż, a nie została przez matkę przygotowana do zarządzania gospodarstwem. Spotykają ją tylko wyrzuty ze strony teścia i – nieco mniej – męża, oraz lekceważenie ze strony służby. Na szczęście bohaterka znajduje mentorkę, która pozwala jej opanować potrzebne umiejętności i nic nie stoi na przeszkodzie szczęśliwemu zakończeniu:

– Idzie o to! że podczas gdy pani domu nudno, szafarka robi co jej się podoba, nie wydaje dostatecznej ilości jadła dla bandosów, i kilkunastu z nich w czasie najgorętszych żniw uciekło do mnie, skarżąc się że nie mają co jeść! – rzekł ojciec z gniewem.
– Ale, mój ojcze! ja nic o tem nie wiem! wyjęknęłam zmięszana, zarumieniona i bliska płaczu.
– Otóż, to źle! bo do kogóż to należy? Mimo że mąż twój ma majątek, nie powinnaś rąk opuszczać, lecz pomnażać go wspólną pracą! Przecież jesteś ze wsi, nie księżniczka lub miastowa dama, zkądże więc taka nieumiejętność zarządzania domem?
– Ja dotąd nie znam się nic na tem!...tłumaczyłam się bezprzytomna prawie.
– A! to cię dziwnie chowali, moja pani! – wyrzekł ojciec i usiadł ciężko na krześle.

Marja Szeliga, Ze wspomnień kobiety. Powieść oryginalnie napisana, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1872

 

Idealny zarząd gospodarstwem opisuje za to Maria Julia Zaleska:

Z nastaniem wiosny przybyło mateczce rozmaitych zajęć w ogrodzie, zwykle też raniutko, przed śniadaniem już obchodziła to ulubione swoje gospodarstwo, a nikomu, mnie nawet, nie pozwalała się w tem wyręczać; sama musiała wszystkiego dojrzeć, dopilnować, i inspektów, i grządek z warzywem, i drzew owocowych, na wszystko miała czas, bo umiała go sobie umiejętnie rozłożyć. Ja zajmowałam się porządkiem domowym, często mateczka powierzała mi klucze, gdy wychodziła do ogrodu, kazała to lub owo wydać ze spiżarni lub szafy kredensowej, a nie była to wcale rzecz uciążliwa lub męcząca, bo u nas i służba przyzwyczajona była do takiego ładu, że nikt, z żadnem żądaniem nie przyszedł niespodzianie, w nieoznaczonej godzinie; wszystko szło, jak w zegarku. Ileto czasu zyskuje się tym sposobem, to doprawdy uwierzyć trudno.

Maria Julia Zaleska, Dwie siostry. Opowiadanie z życia młodych dziewcząt, 1888